To piwo nie jest nowe na rynku, ale w zimowy wieczór postanowiłem odkryć jego zalety. Cena, butelka, kolor i przede wszystkim smak Koźlaka Gniewosza mogą przyjemnie zaskoczyć, też w wersji grzanej.
Jest zima, i to w pełnym tego słowa znaczeniu, więc postanowiłem spożyć jakieś typowe piwo na zimniejsze pory, czyli na przykład koźlaka/bock (oczywiście głównie się to odnosi do koźlaków tradycyjnych).
Koźlak Gniewosz zainteresował mnie wyglądem butelki i ceną. Butelka przypomina dawne, z czasów naszych rodziców, pękate butelki. Pojemność 0,33 gwarantuje możliwość podejścia bardziej degustacyjnego niż stricte konsumpcyjnego do spożywania tegoż piwa regionalnego. Dzięki niższej niż standardowo przyjęta na rynku pojemności, mamy też niższą cenę, co w czasie kryzysu ucieszy naszą kieszeń. Mniej mnie ucieszyła na wstępie jedynie etykieta – podobna do innych piw z tego Browaru – Gniewosza Jasnego i Ciemnego. Jak dla mnie kolorystyka mogłaby być mniej złota (żółta) a bardziej nawiązująca do barw koźlaków. Także jakieś nowe motywy, poza powielanymi z innych trunków Gontyńca, mogłyby dodać temu piwu lepszego fasonu.
Po uwagach dotyczących zewnętrznej szaty Gniewosza Koźlaka, czas na odkrycie jego wnętrza. Barwa trunku jest zgodna z duchem tego typu piw – kolor ciemno-herbaciany, który pod światło zamienia się w rubin. Po otwarciu Gniewosza Koźlaka napotkamy w zapachu słodkie nutki – karmel, orzechy a nawet trochę kawy. Koźlak z Gontyńca tuż po otwarciu posiada pokaźną pianę, która praktycznie zaraz prawie cała znika.
To piwo regionalne w smaku jest delikatnie i przyjemnie słodowe z bardzo lekkim przebiciem goryczki; samo w sobie nie tak treściwe jak portery. Smak tego trunku stanowi dowód na to, że piwo to napój z odżywczymi elementami, więc musi mieć swoją pełnię. Dlatego też nie da się go wypić za dużo (stąd moja wcześniejsza pochwała niskiej objętości butelki). Można trafić też na różne warki. Jakiś czas temu porównywałem Gniewosza z innymi koźlakami regionalnymi i piwo wydawało mi się jakieś rozwodnione. Tym razem przeciwnie, piwo jest jakby treściwsze, czyli albo co warzenie to inny efekt (zdarza się to każdemu piwowarowie) albo poprzedni egzemplarz był wyjątkowo trefny.
Gniewosz Koźlak dobrze smakuje samodzielnie, tudzież pod sery lub jakąś słodkawą przekąskę. Żeby było ciekawiej wypróbowałem piwo w wersji grzanej z sokiem malinowym i tradycyjnie, z miodem i korzeniami. Może to i niezgodne z duchem koźlaków, ale zagrzanie piwa w zimie nie jest wielkim wykroczeniem. Grzany Koźlak z dodatkiem soku malinowego smakuje rewelacyjnie. Sok dodałem po zagrzaniu piwa. Sok malinowy wydobywa z Gniewosza Koźlaka owocowe nuty, i to chyba powoduje, że pije się go wówczas ze smakiem. Trochę inaczej smakuje grzany Koźlak Gniewosz z miodem i korzeniami. Piwo wyraźnie staje się za słodkie, aczkolwiek jeszcze można o nim powiedzieć „pijalne”.
Reasumując Koźlak Gniewosz to ciekawe piwo regionalne na zimowy wieczór, polecam też w wersji z sokiem malinowym. Ostatnimi czasami łatwiej je kupić, gdyż pojawiło się w marketach, więc chętni mogą zgarnąć od razy nawet całą paletę.